Dodawanie komentarzy nie gryzie ;)

22 kwietnia 2010

Opowieści poślubnej c.d.

Po uroczystości w kościele, wysłuchaniu życzeń i przyjęciu kwiatków (patrz poprzedni wpis) udaliśmy się do niewielkiej knajpki na poślubny obiad rodzinny.
Tu do opisywania jest nieco mniej niż w relacji z kościoła ;) Bo co tu opisywać- pojedli, popili (trunki różne i o różnej mocy)... Patryk wypucował kolanami większą część podłogi w lokalu, Amelka obcałowała kilka osób, odtańczyła kilka tańców...
Dzieci rozpakowały kilka prezentów (siedząc na podłodze ;p ) i przy okazji wznosząc takie okrzyki:
-"Ale mamy tu obżarstwo..." (kilka słodkości znaleźli rzecz jasna)
-Ja na to: "A może byście pojedli coś co jest na stole?"
Amelka: "Ale my tutaj mamy swoje obżarstwo"

Po wyżej opisanym spotkaniu wróciliśmy do domu, początkowo w sporym towarzystwie ;)  Amelka i Patryk po przebraniu się i zabraniu kilku niezbędnych akcesoriów wybyły na noc do cioci Luki (dzięki, kochana :) ), a my pozachwycaliśmy się wanną pełna kwiatów, zebraliśmy paczki z prezentami z grubsza w jedno miejsce i... ;)

Kilka dobrych tekstów okazyjnych usłyszeliśmy w kolejnych dniach:
- Amelka: "Mamo, poproszę moją książeczkę przypominającą o panu Jezusie..." (a teraz zgadujcie o co chodziło...)
  
- Ja: "I co Amelko? Podobała Ci się sobotnia uroczystość?"
  Amelka: "no..., dziwna była"
  Ja: "Dlaczego dziwna?"
  Amelka: "Bo pan lał nas wodą, a śmigus-dyngus to już był... I ja nie wiem jak on ma w ogóle na imię..."

  A w poniedziałek Patryk kategorycznie stwierdził,że on ma już na nazwisko Mazur (mimo wcześniejszego nastawienia na "nie"). Aż postanowiłam uprzedzić panią w przedszkolu, coby nie zdziwiła się zanadto (zwłaszcza,że jeden z kolegów w grupie nosi takie nazwisko) ;)

10 komentarzy:

  1. No właśnie, mają już nowe nazwiska? Jak to jest?

    Amelka ma rację, co to jest, żeby obcy człowiek polewał ją polewał ją wodą. Mogliście im powiedzieć wcześniej, jak ksiądz ma na imię :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wkradło mi się powtórzenie, ale wiadomo, o co chodzi ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. No, masz racje, mogliśmy. A my tylko uprzedziliśmy,że będzie polewał i krzyczeć na niego nie należy ;)
    Nazwiska będą mieli nowe jak się wymotamy z papierami (czyli pewnie za jakieś 4-5 tygodni)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hm, ja przepraszam za wścibskie pytanie, ale skoro żadne z nich nie rozumie zupełnie idei chrztu (a tak wynika z opisów), to po co on teraz?

    OdpowiedzUsuń
  5. Królowo Nocy, w kościele katolickim dziecko dopóki nie ukończy lat 7 nie musi do końca rozumieć sakramentu chrztu. Dopiero w tym wieku samo odpowiada księdzu na pytania dotyczące przyjęcia wiary i odrzuceniu szatana, natomiast za młodsze dzieci odpowiedzi udzielają rodzice i to oni przyjmują na siebie odpowiedzialność za przekazanie dziecku wiary.
    Poza tym Amelka i Patryk rozumieją znacznie więcej niż Ci się wydaje :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem co rozumieją co nie, jak pisałam - wiem tylko to, co tu i w poprzedniej notce przeczytałam, a z tego wynika, że nic nie rozumieją. Nie chodziło mi o przepisy kościelne, ale czemu Wy się zdecydowaliście na to właśnie teraz. Nie oceniam w żaden sposób, tylko pytam, oczywiście nie musicie odpowiadać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Z pewnych względów o których nie będę się tu rozpisywał dzieci nie zostały ochrzczone po urodzeniu. Już od pewnego czasu zbieraliśmy się do tego aby ich ochrzcić jednak po pierwsze nie mieliśmy zbytnio czasu na załatwianie tego, a po drugie byłoby to nieco skomplikowane ze względu na status naszego związku, dlatego też gdy załatwialiśmy sprawy związane ze ślubem postanowiliśmy również uregulować kwestię chrztu.
    Mam nadzieje że moja odpowiedź jest dla Ciebie satysfakcjonująca.

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak, wystarcza mi tłumaczenie że od dawna chcieliście to zrobić. Ale dlaczego, na Boga, Patryk chciał gryźć księdza?! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ależ on wcale nie chciał tego zrobić... Zastanawiał się tylko czy można ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzieci zostały więc ochrzczone jako ... pięcioletnie niemowlęta. Na dodatek "w pakiecie" z nowym nazwiskiem. Nie jest to najdziwniejsze, co się w wyniku różnych życiowych komplikacji wydarzyć może. Za to jest wyzwaniem dużym. A jak widzę, z talentem Patryka - jeszczce wiekszym. Brawa - za odwagę!

    Wierzę, że dzieci rozumieją dużo więcej, niż nam się wydaje. Było by ciekawe, jak by to "po swojemu" wytłumaczyły!

    A ksiądz też człowiek, i przed udzieleniem sakramentu mógłby sie przedstawić. :-)

    OdpowiedzUsuń

Jak miło że chcesz skomentować ten wpis :)