Dziś gorszy dzień mamy, Patryk rozrabia strasznie.
W końcu po którejś jego rozróbie nie wytrzymałam i się popłakałam. Patryk jak to facet- wyszedł z pokoju, a Amelka się przejęła i po chwili mówi do mnie tak: "wiesz... kiedyś martwiłam się,że jestem małym dzidziusiem... i potem poszliśmy na festyn.. i pan pomalował mi buzię. I potem znalazłam tam ślicznego Patysia. On był mój,wiesz? I tez był dzidziusiem.."
Opowieść ogólnie była nieco dłuższa,ale nie jestem w stanie całej przytoczyć.
Kochana żabka :)
4 lata temu
Boże!Cudne! Prawie jak przypowieść o tym, skąd się wzieły na świecie twoje dzieci... :)
OdpowiedzUsuńŻadna, tylko takie skojarzenie jakby to była dziecięca przypowieść,wersja własna twoich dzieci, skąd się wzieły na świecie....wiesz, "pan" to Bóg albo coś w tym rodzaju, a "festyn" to jakaś przestrzeń, skąd się bierze dusze do ciał,a to jak jej pomalował buzię, to można rozumieć jako nadanie jej osobowości czy wtłoczenie duszy w ciało............Chyba przesadziłam ciapkę; brzmi to jak jakaś metafizyczna bzdura...;p
OdpowiedzUsuńPytałam Natsuko jaka przypowieść,ale z powodów różnych usunęłam tamten komentarz i nie umiem przywrócić ;p
OdpowiedzUsuńBoże mój, jakie cudne, jakie słodkie...
OdpowiedzUsuńAż brak słów. Cudowna Żabka.