Od kilku nocy "walczymy" z wilkołakami. Patryk usłyszał w przedszkolu o wilkołakach (pani czytała jakaś książkę dla dzieci o strachach różnych przyniesiona przez jednego z chłopców) i zaczął się bać wilkołaków - wałkował temat na wszystkie strony kilka razy dziennie ("A czy to prawda,że..." , "A z jakiego języka pochodzi część ...ołak w słowie wilkołak?"), a wieczorami bał się iść do łazienki, zasnąć, w nocy się budził bo mu się śniły - klęska jakaś.
Zaczęłam w końcu szukać jakiejś bajki z pozytywnym wilkołakiem, a w międzyczasie przypomniałam sobie wpis z forum któregoś o pozbyciu się strachów przy pomocy "magicznego płynu" rozpylonego w powietrzu.
Wczoraj wieczorem wzięłam butelkę z "psikaczem", nalałam "magicznego płynu"* i popsikałam przy łóżku. Patryk już spał,ale Amelka się domagała ("ja też mam złe sny"). Poprawiłam jeszcze w nocy jak młody się obudził z kolejnym złym snem, wyjaśniłam,że to magiczny płyn, który zostawia w powietrzu niewidzialną osłonę przed złymi snami i Patryk poszedł spać (u siebie, a nie u nas w łóżku - hurra!). Rano wstał +/- o standardowej godzinie (czyli niestety dość wczesnej) i pierwsze słowa jakie powiedział to: "Mamo podziałało". Uffff
A chwile później obudziła się Amelka, na wstępie zapytała Patryka czy śniło mu się coś złego tej nocy, na co młody z pełnym przekonaniem odparł,że nie.
A potem wyjaśniał,że ta osłona tak działa,że strachy się odbijają i wylatują przez okno ;)
Może w końcu uda nam się przespać jakąś noc bez wędrówek między łóżkami ;)
A swoją drogą - wrażliwe dziecię z Patryka jest i jak np. oglądają jakąś bajkę (choćby znaną na pamięć) to młody raportuje,że się boi, a Amelka go przytula i uspokaja,że bohaterowie sobie poradzą ;) A bajek z dużą ilością strachów nie oglądamy - wiecie - raczej "Atlantyda" niż "Scooby doo"
*w naszym wykonaniu "magiczny płyn" = H2O + 3 krople olejku zapachowego
5 lat temu
fajne ujęcie tematu i "odczarowywanie" wilkołaków: http://www.biblionetka.pl/book.aspx?id=21156
OdpowiedzUsuńchociaż dla nich nie wiem czy nie za poważne jeszcze.
Królowa - z opisu wnioskuję,że jeszcze nie dla nich ta książka, ale dzięki ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne! Pisz, czy dalej działa.
OdpowiedzUsuńPsikacz na wilkołaki, rzecz dobra. A może jeszcze ktoś w rodzinie na wiedźmina awansuje? (np. Tata).
OdpowiedzUsuńWiedźmin w rodzinie powinien zabezpieczać wspaniale. A i ma wąpierza podziała i , jakby co, nie będziesz musiała Patryka czosnkiem nadmiernie faszerować!
Tylko nie pytajcie o wersję książkową Wiedźmina dla pięciolatków, bo chyba Sapek nawet na to nie wpadł!