Po raz pierwszy dzieci zostały zabrane w dniu święta zmarłych na cmentarz. A właściwie na dwa cmentarze po kolei.
Nie byłam pewna co z tego wyniknie, bo wiadomo: łażenia dużo, atrakcji mało itd.
Ale zostałam miło zaskoczona: zadawali sto tysięcy pytań (jak zawsze); po co, dlaczego, kto tu jest pochowany, czemu umarł, czemu znicze i kwiaty, co będzie jak oni umrą....
Ale nie marudzili za bardzo (pod koniec trochę,że zimno), Amelka wybrała wianek na grób babci (mojej, ich prababci), ułożyła wg. własnej wizji, zdecydowała gdzie postawić znicz...
A Patryk na koniec, mimo,że zmarznięty i zmęczony pożegnał się z prababcią mówiąc "pa,pa babciu". Troszkę mnie tym rozczulił ;)
Dla niebędących w temacie dodam,ze dzieci prababci nie miały okazji poznać.
4 lata temu
O, i co im powiedziałaś na pytanie, co będzie jak oni kiedys umrą?
OdpowiedzUsuńPowiedziałm,że to w ogóle nie wchodzi w grę jeszcze przez długi czas,że byłoby mi bardzo smutno. Że na pewno zawsze bym ich pamiętała i często bym przychodziła na ich grób.
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie powiedziałaś.
OdpowiedzUsuń