Dodawanie komentarzy nie gryzie ;)

17 grudnia 2012

Uświadomiona ;)

Tłumaczę Amelce co to jest inkubator.
Ja: "Wiesz Amelko, to takie zamykane łóżeczko gdzie dziecko za wcześnie urodzone ma specjalne ogrzewanie i inne urządzenia dbające o jego dobry stan"
Amelka: "Znaczy taka macica. ?"

3 grudnia 2012

Kiedy się nosi bieliznę...


Sprawdzam ubrania przygotowane przez Amelkę na jutro, a Amelka myje zęby
Ja: "Amelko! A majtek i skarpetek jutro nie zakładasz?"
Amelka: "Nie."
J: "Ja bym założyła..."
A: "Jutro nie ma etyki"

16 listopada 2012

Jedz zdrowo.

Na Ursynowie dziś Dzielnicowy Dzień Zdrowego Jedzenia.
W związku z tym u Patryka w szkole przedstawienia i poczęstunki przygotowane przez kilkanaście szkół. Krótko mówiąc - strawa dla ducha i zdrowa wyżerka dla ciała (kanapeczki, jarzynki, owoce... pyszny sernik(?) z dynią).
U Amelki z kolei tematyczny "apel" oraz wspólne robienie (i degustacja) muesli.
A w ostatnich tygodniach mieli w obu szkołach wspólne robienie zdrowych kanapek (przynosili chlebek, jarzynki itp, robili i jedli).
Za moich czasów.... no własnie - u mnie w szkole robienie kanapek to co najwyżej w starszych klasach na zajęciach ZPT. Na ocenę oczywiście. A i to chyba ze dwa razy w ciągu 8 lat mi się zdarzyło.
 W szkołach naszych starszaków w ogóle mają niegłupie pomysły na zajęcia z dziećmi - u Amelki była np. praca plastyczna polegająca na wyklejankach na uprzednio pogniecionych w rytm muzyki kartkach, u Patryka kukiełki z jarzyn czy akcja  z przypominaniem gier podwórkowych z czasów rodziców / dziadków żeby dzieci wiedziały jak sobie czas wolny zająć ;)
Fajne rzeczy w tych szkołach teraz ;)

6 października 2012

Uczniowie klasy pierwszej :)

Takie małe dzieci to były.... A tu nagle uczniowie, pierwsza klasa, ślubowania, lekcje, przerwy, zadania domowe....
Szkoła jako taka nie jest dla nich nowością - "zerówkę" zaliczyli w szkołach (tych samych gdzie chodzą teraz), w przypadku Patryka nawet pani jest ta sama. Ale organizacja inna - teraz rytm przerw i lekcji, większa samodzielność (np. sami musza zaznaczyć sobie i zapamiętać co zadane, bo te informacje nie są przekazywane rodzicom - i dobrze), konkretny plan zajęć, czasem osobne zadania domowe z matematyki, informatyki, angielskiego, oceny. A w przypadku Patryka nawet pierwsza kartkówka już była.
Coraz bardziej widać różnicę między Amelką i Patrykiem.
Amelka jest uczennica spokojną, grzeczną, działająca powoli (bywa, że nie zdąży na lekcji z zadaniem), wymagająca czasem wsparcia przy odrabianiu lekcji.
Patryk wyróżnia się w klasie ilością wiedzy i umie ją "sprzedać", zgłasza się do odpowiedzi niemal stale, pomaga innym (pożycza przyborów, wskazuje zagubionemu koledze odpowiednią stronę w książce itp), jest też dużo spokojniejszy i "grzeczniejszy" niż w zeszłym roku (choć pierwsze dwa tygodnie szkoły nie wskazywały na to), prace domowe odrabia szybko, sprawnie i najczęściej samodzielnie.
Obydwoje zasługują na pochwały, nagrody, szczególne zauważenie tego, że sobie świetnie radzą.

28 sierpnia 2012

Karmienie niemowląt dawniej i dziś ;)

Amelka: "Ciekawe czy Zosia będzie jadła papki...?"
Ja: "Zobaczymy, nie wiem jak ciocia będzie ją karmiła"
A: "A ty jadłaś papki?"
J: "Raczej tak"
A: "A dlaczego??"
J: "Bo tak się wtedy karmiło dzieci"
A: "Tak? Tylko papkami? Nawet mleka nie było wolno??"

24 sierpnia 2012

Bo on był taki wielki.... ;)

Stoję z Amelką przed pracą taty, czekając aż skończy i pójdziemy do domu.
Amelka bryka szukając żołędzi, grając patykiem na płocie itp.
W pewnym momencie wychodzi zza płotu wołając "Tu jest pająk!"
Przechodzący akurat współpracownik taty: "Pająk jest taki mały, a Ty taka duża."
Ja ze śmiechem: "Taki wielki był ten pająk?"
Amelka: "Tak, prawie jak moja głowa"

Giganty jakieś na tym Natolinie mieszkają ;)

...i wakacje w Warszawie.

Po 6 tygodniach, po taty urlopie wróciliśmy z "dzikiej wsi" :P
Ale, że wakacje jeszcze trwają, zafundowaliśmy dzieciom kilka atrakcji w Warszawie.
Tak więc "zaliczyliśmy" ZOO, basen, Muzeum Ewolucji, wycieczkę z przewodnikiem po parku Natolińskim oraz odwiedziny u niedawno narodzonej Zosi (prawie z rodziny ;) ).
Zoo było niezmiennie ciekawe, basen atrakcyjny jak zawsze ;), Muzeum Ewolucji wzbudziło dużo ciekawości i zdecydowanie pewna ilość informacji zapadła w pamięć, tak samo zresztą jak opowieści przewodnika w parku Natolińskim ("Tam mieszkała taka rodzina z trójką dzieci i musieli zbudować drugi dom, bo się w jednym nie mieścili").
Ponadto odwiedziny w w/w parku wzbudziły w Amelce chęć mieszkania w takim wielkim parku, chociaż jak powiedziała "chodzenie wszędzie z opieką musiało być okropne" (chodziło o bony i inne guwernantki młodych Potockich) :)

Wakacje wyjazdowo...

Koniec wakacji się zbliża, za chwilę powrót do szkoły.
Wakacje w tym roku minęły nam bez dalekich wojaży - głównie ze względów finansowych spędziliśmy około 6 tygodni na działce (z tatą dojeżdżającym na weekendy).
Były kąpiele w rzece, ćwiczenie pływania, długie spacery, nowe znajomości...
Amelka i Patryk są potworami typowo wodnymi (choć Amelka bardziej) - gorący dzień spędzony w całości nad wodą czy moczenie się mimo lekkiego chłodu w powietrzu nie należały do rzadkości. Doszło do tego, że kiedy w chłodniejszy dzień poszliśmy na spacer to ledwo znane osoby z mijanej działki pytały nas czy woda ciepła ;)
W chłodniejsze dni "zaliczaliśmy" spacery po okolicy - począwszy do króciutkich po znanych ścieżkach, a skończywszy na około 10 km spacerku na zasadzie "może tu skręcimy i zobaczymy co tam jest". Jako "dzicy ludzie" bytujący na wsi chodziliśmy boso kiedy tylko pogoda pozwoliła, w związku z czym nasze stopy przeżyły spotkania z trawą, piaskiem, wodą, błotem, mrówkami i innymi terenami mniej i bardziej podmokłymi ;)
Bywało ciężko: "Nie wytrzymam bez taty do piątku", "Chcę do Warszawy, na działce jest nudno" itp
Zabawnych cytatów do opisywania mało, nie było kiedy zapisywać (jakby nie patrzeć samodzielne ogarnianie trójki dzieci 24h/dobę jest "nieco" pracochłonne), więc tylko dwa "kwiatki" do opisania:
- Idziemy na spacer, ścieżka brzegiem pola, kłosy nas łaskoczą...
Amelka śmiejąc się: "Mamo, ale ja nie zasłuzyłam, czemu mnie bijesz?
Grzeczna byłam cały czas. Dostaję ciągle po twarzy..."
(szła na końcu i rozbujane kłosy trafiały jej równo w twarz)

- Patryk: "A czemu ciocia Luca się znowu przeprowadza?"
Amelka: "Przecież ciocia Luca będzie rodzić.
Nie będzie przecież dźwigać wózka na prawie ostatnie piętro...
Na czt.. dru... Na którym piętrze mieszka ciocia?"
Mama: "Na trzecim"
A: "Na trzecie piętro.'
P: "A nie może używać tylko nosidła?"
A: (chwila namysłu) "Nie, bo by się zmęczyła".


6 lipca 2012

Jak opowiedzieć samodzielność...

Amelka: "Mamo, a wiesz co ten kolega Patryka mi powiedział?"
Patryk: "On się Paweł nazywa."
Mama: "No, co powiedział?"
A: "Powiedział mi, że mnie kocha."
M: "I jesteś zadowolona?"
A: "Tak"
A: "A ja mu podałam numer domu do nas i on może jutro przyjdzie."
P: "A ja podałem tajemniczy kod"
Tata: "Nie wolno nikomu podawać kodu do domofonu"
A: "A ja podałem. Podałam mu, że 13 i 3 piętro"
T: "13?"
M: "14 podała, widziałam, bo zapisywała na kartce"


P: "Mamo, a taki pan co opowiadał mi różne rzeczy to powiedział, że ja tu mam już strupek"
M: "mhm.. A co, zdjąłeś plaster?"
P: "Nie, ale mi odstaje"
P: "A ten pan opowiadał mi różne ciekawe rzeczy, np. o rodzajach krwawienia i on miał taka ranę okrągłą...."


Do tego możecie dodać sobie brykającego wokół Kostka usiłującego niemal wejść mi na głowę w ramach czułości i radości życia.
I to wszystko powyższe w przeciągu krótkich kilku chwil po powrocie z wyprawy na rolki. A takich wypraw jest ostatnio średnio dwie dziennie. Nawet względnie pilnują podanych godzin powrotu, coraz lepiej kojarzą co i jak na zegarku.

18 czerwca 2012

Tacy dorośli....

Dzieci nam znienacka dorosły.
Poważny wiek 7 lat przyniósł dużą samodzielność bliźniaków. Nigdy nie byli typami obsługiwanymi przez rodziców powyżej niezbędnego minimum, ale teraz niezbędne minimum bardzo zmalało - sami biegają na mały spacer po okolicy działkowej, wychodzą na plac zabaw w okolicy domu (także z rolkami), wyprowadzają Sabę wraz ze sprzątaniem po niej (pies na stałe u dziadków, a teraz tymczasowo u nas), w razie potrzeby kupią coś w małym sklepie, zrobią sobie kanapki czy grzanki (jak piekarnik jest włączony), zaleją herbatę z należytą ostrożnością...

Przy okazji można zaobserwować efekty dodatkowe, np.:
- Patryk, który potrafi zrobić histerię na widok jakiegoś skaleczenia u siebie, dziś zawrócił po chwili z placu zabaw z informacją "Krew mi z palca leci", przyjął plaster i poleciał dalej.
- Amelka przyszła do domu spłakana, z rozbitym kolanem, po chwili domofonem zadzwonił Patryk, bo nie wiedział gdzie ona jest (a niezakontaktował, że poszła do domu) i się zaniepokoił
- Patryk dzwoni domofonem po pewnym czasie nieobecności, bo zapomniał o której mają wrócić i chciał spytać czy czas nie minął.

Czasem można też usłyszeć różne "kwiatki", takie jak:
- Patryk do Amelki "Trudna do sprzątnięcia była ta kupa" (potem okazało się, że po powrocie do domu od razu się przebrał, bo miał "taką kupową kreskę na spodniach, a na koszulce kropkę" :P )
- Patryk: "Przepraszam mamo, że się przeterminowałem"


Widzę też, że rozszerzenie samodzielności wpływa na "posłuszność" - dzieci puszczone tzw. luzem starają się wrócić na czas, zdają relację z tego co robiły, nie przekraczają wydzielonych granic spaceru (np. wysłane do znajomych kilka działek dalej z pytaniem, idą, pytają i wracają zaraz zdać relację). Nie mają syndromu dzieci, które w końcu urwały się z łańcucha i lecą szalej byle dalej od rodziców (a nawet sami ograniczają teren - bywało, że młody mimo pozwolenia na dalszy spacer szedł tylko kawałeczek).



Ponadto po różnych przejściach, bojach i innych "atrakcjach" kończą szkolne zerówki. Amelkę czeka większa zmiana - inna pani, częściowo nowe towarzystwo w pierwszej klasie. U Patryka pani zostaje ta sama, grupa chyba w większości też (choć miejmy nadzieję, że zmieni się tryb jego nauki - z częściowo indywidualnego, skróconego, na bardziej "standardowe" godziny szkolne).
A za chwilę przed nami wakacje... :D

25 marca 2012

Inspiracje muzyczne

 Lubię słuchać rozmów naszych bliźniaków. Po ich skojarzeniach fajnie słychać np. czego w domu słuchamy.
Patryk: "Bo to jest bajka- nie bajka, jak Zagadka- nie Zagadka (to nawiązanie do bajki o Misiu Fantazym)."
Amelka:  "To tango, nie tango. To tango Tandresse. To tango, nie tango, co wierne jest"


Amelka: "Po pierwsze ..." (cośtam - nie pamiętam, ale wpływu na sens to nie ma :P)
Patryk: "Po pierwsze cisza ma być, a po wtóre panowie proszę o kulturę" ("Rap na P.P.P.A." Wojciecha Młynarskiego)


Ponadto np. Patryk chodzi po domu / ulicy i podśpiewuje "Balonik" (przez jakiś czas pomagało mu to się uspokoić),albo przychodzi i prosi o  piosenkę o krokodylu :)

20 stycznia 2012

O drzwiach i oddawaniu siana ;)

Patryk po raz kolejny trzasnął drzwiami zamiast je zamknąć jak należy.
Tata: "Patryk, wiesz do czego służy klamka w drzwiach?"
Patryk: "Wiem."
T: "To dlaczego jej nie używasz?"
P: "Bo to nie w moim stylu"

     *****

Tata: "Amelko, a może byś umyła po sobie miseczkę?"
Amelka bez słowa wyszła do łazienki i lekko trzasnęła drzwiami.
T (przekonany, że swoim zwyczajem "strzeliła focha"): "Mocniej!"
Amelka z łazienki: "Nie obrażam się tylko muszę pomyśleć"

     *****

Dzieci bawią się w sianostogi, które właśnie wybrały się do wesołego miasteczka czy na inną wycieczkę.
Sianostóg 1 (Amelka): A macie bilety?
Sianostóg 2 (Patryk): Ja mam taki, który można pokazać wiele razy, bo oddawałem siano. Oddawałem kropelki i bąbelki siana.

po chwili Sianostóg 2 do Sianostoga 1: "Masz bilet? Nie? To daj rękę, ja Ci oddam kropelkę krwi...  siana, dostanę wtedy bilet i Ci go dam"

1 stycznia 2012

Koniec roku nastąpił ;)

Za nami kolejny grudzień, przed nami nowy rok (do zapełniania nowościami :) ).
Święta minęły spokojnie dość, tradycyjnie wśród stosu pyszności i podarków. Dzieci nie dostały co prawda od Mikołaja wszystkiego o co prosiły tego miłego staruszka, ale dostały kilka paczek po rozpakowaniu których zawołały "O! Marzyłem (/am) o tym, ale zapomniałem napisać w liście" ;)
Mniej standardowa za to była noc sylwestrowa - dzieci pierwszy raz brały czynny udział w świętowaniu, nie poszły spać przed północą (a nawet nie przed pierwszą w nocy :P ). Amelka i Patryk niecierpliwie oczekiwali fajerwerków ("Już będą fajerwerki? Nie? A za ile czasu?"), wznosili toast mlekiem oraz z radością witali nieplanowanych przyjaciół przybyłych w gości.
Nie obyło się bez rozlewania po domu różnorakich trunków (piwo, mleko ;) ) oraz odsypiania następnego dnia (okazuje się, że wbrew naszym obawom da się Patryka zmęczyć tak, żeby spał dłużej niż do 8 rano).

A więc:
 Drodzy znajomi, przyjaciele, przypadkowi czytelnicy... (itd)  nowy rok uważamy za rozpoczęty i życzymy spełnienia marzeń i dużo radości.