Dodawanie komentarzy nie gryzie ;)

29 kwietnia 2010

o jeżu...

Amelka wpycha się między nas (rodziców) mało nie wywracając się przy okazji w talerz i kubki z herbatą.
Ja: "O jeżu, uważaj!"
Patryk: "O jeżu uważaj bo ludzie droga idą..."

Grunt to luźne skojarzenia ;p

26 kwietnia 2010

Dziecięce działkowe mądrości :D

Amelka wychylając się za barierkę na tarasie (pod spodem schody do piwniczki): "Nie wychylaj się wasza wychylajność, bo spadniesz i uderzysz się w głowę!"


Patryk: Co to jest?
Tata: "Romb, czasami mowi się na niego kopniety kwadrat"
Patryk: "Acha... czyli romb to jest kopnięty kwadrat tak?
Tata: Tak
Patryk: Skoro romb to kopnięty kwadrat to owal to jest kopniete kółko?"

22 kwietnia 2010

Opowieści poślubnej c.d.

Po uroczystości w kościele, wysłuchaniu życzeń i przyjęciu kwiatków (patrz poprzedni wpis) udaliśmy się do niewielkiej knajpki na poślubny obiad rodzinny.
Tu do opisywania jest nieco mniej niż w relacji z kościoła ;) Bo co tu opisywać- pojedli, popili (trunki różne i o różnej mocy)... Patryk wypucował kolanami większą część podłogi w lokalu, Amelka obcałowała kilka osób, odtańczyła kilka tańców...
Dzieci rozpakowały kilka prezentów (siedząc na podłodze ;p ) i przy okazji wznosząc takie okrzyki:
-"Ale mamy tu obżarstwo..." (kilka słodkości znaleźli rzecz jasna)
-Ja na to: "A może byście pojedli coś co jest na stole?"
Amelka: "Ale my tutaj mamy swoje obżarstwo"

Po wyżej opisanym spotkaniu wróciliśmy do domu, początkowo w sporym towarzystwie ;)  Amelka i Patryk po przebraniu się i zabraniu kilku niezbędnych akcesoriów wybyły na noc do cioci Luki (dzięki, kochana :) ), a my pozachwycaliśmy się wanną pełna kwiatów, zebraliśmy paczki z prezentami z grubsza w jedno miejsce i... ;)

Kilka dobrych tekstów okazyjnych usłyszeliśmy w kolejnych dniach:
- Amelka: "Mamo, poproszę moją książeczkę przypominającą o panu Jezusie..." (a teraz zgadujcie o co chodziło...)
  
- Ja: "I co Amelko? Podobała Ci się sobotnia uroczystość?"
  Amelka: "no..., dziwna była"
  Ja: "Dlaczego dziwna?"
  Amelka: "Bo pan lał nas wodą, a śmigus-dyngus to już był... I ja nie wiem jak on ma w ogóle na imię..."

  A w poniedziałek Patryk kategorycznie stwierdził,że on ma już na nazwisko Mazur (mimo wcześniejszego nastawienia na "nie"). Aż postanowiłam uprzedzić panią w przedszkolu, coby nie zdziwiła się zanadto (zwłaszcza,że jeden z kolegów w grupie nosi takie nazwisko) ;)

19 kwietnia 2010

... miłość, wierność i uczciwość małżeńską...

Jak zapewne większość stałych czytelników wie w minioną sobotę braliśmy ślub oraz chrzciliśmy Amelkę i Patryka :)
Dzień zaczęliśmy od odebrania zamówionych kwiatków, tortu itp... banałów ;p
Następnie udaliśmy się wszyscy do fryzjera. Amelka cała zadowolona- spokojnie dała sobie umyć głowę, usiadła na fotelu, fryzjerka podcięła jej włosy i uczesała :) Z Patrykiem poszło nieco gorzej- umywalka uciskała w kark (no, dobra- mnie tez uciskała,ale nie narzekałam tak ;p), siedzenie bez ruchu było nudne itp. Ale jakoś poszło i też został uczesany odrobinkę ;)
Wróciliśmy do domu, poprzebieraliśmy się i... nadszedł czas najwyższy na wyjazd do kościoła.
Jeszcze tylko ostatnie poprawki, welon, makijaż, szybki przegląd niezbędnych akcesoriów.... i jedziemy ;)
Po dojechaniu zaistniały małe dylematy: którędy wjechać przed sam kościół skoro szlaban zamknięty? Gdzie jest Nietoperz (matka chrzestna)? Czy wchodzić już czy za chwilę...? (ksiądz po drugiej stronie drzwi chyba też miał problem mały- dzwonić na rozpoczęcie już czy zaraz :P )
No, ale ostatecznie świadkowie i chrzestni podpisali stosowne dokumenty, ksiądz zadzwonił i podszedl do ołtarza, a my ze świadkami i dziećmi weszliśmy :)
Patryk po chwili zaczął gadać (jak to on :P )- najpierw głośno: "Jaki wielki krzyż tu jest, a ja nigdy tutaj nie byłem!" Potem uciszony przez świadka/ojca chrzestnego kontynuował wypowiedzi dociekając: "A jakby tak podpalić kościół?" oraz czy można ugryźć księdza, coby było jakby wybić dziurę w dachu itd ;)
Mimo w/w atrakcji udało nam się wypowiedzieć przysięgę małżeńską i przejść do ceremonii chrztu...
Amelia i Patryk podeszli z nami spokojnie do księdza, w miarę spokojnie znieśli modlitwy (czyt. Patryk kręcił się coraz bardziej), pytania do rodziców i chrzestnych (Amelka także udzielała odpowiedzi mówić pod nosem np. "wyrzekamy się" )...
W końcu nadszedł czas na zapalenie świecy od paschału
Patryk po słowach księdza o symbolice światła świecy (Świeca chrzcielna przypomina nam, że światło Chrystusa weszło w życie dziecka, a jej płomień symbolizuje płomień wiary, który będzie płonął w życiu dziecka.) stwierdził bezstresowo: "A tą świecę można zdmuchnąć" ;)

Ostatecznie udało się z powodzeniem zakończyć obydwie ceremonie :)
Jeszcze życzenia, kwiatki, prezenty, sesja zdjęciowa... i część bardziej oficjalna została zakończona ;)

                                                                                   CDN :)

P.S. Patryk popisał się jeszcze podczas przyjmowania prezentów- dostał od babci Danusi łańcuszek z krzyżykiem wraz z informacją (przy wieszaniu w/w na szyi), że łańcuszek z krzyżykiem po chrzcie zobowiązuje do grzeczności. Na co odparł: "To możemy go teraz zdjąć...?"

Zdjęcia z uroczystości znajdziecie tutaj oraz tutaj :)

12 kwietnia 2010

Urodzinowo, poimprezowo :)

Dzisiaj Amelka i Patryk kończą pięć lat :)
Nie mam pojęcia kiedy to zleciało..., a z drugiej strony mam wrażenie,że noworodkami byli dawno, dawno temu ;)
 W sobotę z tej okazji mieliśmy w sobotę dwie imprezy. Nie dlatego dwie,że dzieci dwójka :P tylko dlatego,ze osobno dziecięcy koledzy i koleżanki,a osobno rodzina.
 Dzieci zaproszone dopisały- w sumie było jedenaścioro (łącznie z solenizantami)- na zdjęciu większość ekipy ;). Jakby kto pytał- zdecydowana większość była u nas bez rodziców ;)    Bawili się świetnie i nawet dużego bałaganu nie zrobili ;)  Nieliczni dorośli też miło czas spędzili :D
Ledwo "młodzież" udała się do domów, ledwo solenizanci odsapnęli zaczęli przybywać rodzinni goście :)
  Mimo,że dzieci uprzedzone zostały o tym,że to nie koniec imprezy reakcja Amelki na kolejny dzwonek domofonu była następująca: "O nie... znowu goście?" -tu chwila namysłu- "Ale przyniosą jeszcze prezenty!" i poleciała radośnie do drzwi :P 
Goście na "doroślejszej" imprezie bawili się nie gorzej niż wcześniej dzieci (taka mam przynajmniej nadzieję), a bałagan zrobili zdecydowanie większy :P


Przybyłym gościom bardzo dziękujemy. Zarówno tym, którzy byli podczas imprezy jak i przybyłym w innych godzinach/innego dnia.
Dzięki także za pomoc w opanowaniu mieszkania po imprezach (Ci co trzeba wiedza,że im się należy :P )