Dodawanie komentarzy nie gryzie ;)

30 października 2011

Logicznie o naturze ;)

Dzieci nie tylko zadają pytania, ale także wyciągają logiczne wnioski...
Patryk: "Co to jest "natura"?"
Mama: "Natura to jest to wszystko co nie zostało stworzone przez człowieka,
 w sposób sztuczny, np. rośliny"
Amelka: "Czyli ja nie jestem naturalna, bo stworzyła mnie mama?"
M: "Jesteś Amelko naturalna, bo to, że się urodziłaś jest naturalne.
Jakby np. nie było prądu, samochodów i innych sztucznych rzeczy to też byś się urodziła"
P: "To jakby stworzyć robota, który mógłby urodzić swoje dziecko,
to to dziecko byłoby naturalne...?"
P: "To rośliny też nie zawsze są naturalne... bo jak je człowiek posadzi..?"

26 października 2011

Streszczenie wierszyka ;)

Amelka: "Mamo opowiedz mi bajkę o wędrowniczku"
Mama: "O jakim wędrowniczku??"
A: "No o tym małym"
M: "Mały to był Paluszek"
A: "Nie. Taki w czerwonym ubranku"
M: "A! Entliczek- pentliczek"
A: "Tak"
M: "Entliczek- pentliczek czerwony stoliczek (...) mam chęć na befsztyczek. I poszedł do..."
A: "Miasta. A w mieście wszystko z jabłkami."

Słownictwo

Ostatnio na porządku dziennym są zabawy słowami, przekręcanie słów itp. Nie sposób wszystkich sytuacji zapamiętać i spisać w wolnej chwili. Ale poniżej kilka najnowszych przykładów.

 Amelka zajmuję się swoją internetowa farmą (tak, mamy rodzinną obsesję - zostaliśmy chwilowo farmerami :P).
Amelka: "No zaraz, wy....(chwila namysłu) króliki jedne"
Patryk: "Musisz teraz bardziej pilnować tej swojej wioszczyny" (z pogardliwym naciskiem na ostatnie słowo).

Dzieci dostały do jedzenia jajka, po chwili słyszę Patryka mówiącego ze śmiechem: "A Ty jesz jajko w jajniku" (uprzedzam ewentualne pytania - tak, dzieci wiedzą co to jajnik i stąd właśnie wynikał śmiech Patryka).

8 października 2011

Zawirowania życiowe...

Czas jakiś nie pisaliśmy, mała ilość wolnego czasu w połączeniu z awarią komputera i nadmiarem zmęczenia nie sprzyjała twórczości...
I w sumie żadnych dłuższych radosnych wypowiedzi czy wydarzeń nie zanotowaliśmy ;p
Dzieci poszły do szkolnej zerówki, zaaklimatyzowały się tam w różnym stopniu...
W szkole szczególnie widać na ile różne maja podejście do świata. Np. samodzielnie podejmowali decyzję czy będą chodzić na lekcje religii. Na pierwszych dwóch zajęciach byli obydwoje, następnie Amelka podjęła decyzję, że będzie brała udział w lekcjach, a Patryk odmówił. Nie podważaliśmy jego decyzji, ale spytaliśmy o powody. Otóż: "na religii jest głupia i za głośna muzyka, a pan prowadzący jest jakiś dziwny, bo każe mówić do siebie "proszę brata"". Wyjaśniliśmy czemu tak, a nie inaczej należy się zwracać do prowadzącego lekcje, ale Patryk z żelazną logiką twierdził, że to jakieś głupie, bo pan nie jest z jego rodziny. Generalnie jestem w stanie zrozumieć taki punkt widzenia, nie mam parcia na to, żeby młodzieniec uczestniczył w lekcjach religii, więc został wypisany.  Co nie przeszkadza mu np. uczyć się od Amelki modlitwy do Anioła Stróża oraz prowadzić z siostrą (rodzoną nie zakonną :p) dyskusji teologicznych - Patryk jest zdecydowanie logikiem i racjonalistą, a Amelka występuje w obronie wiary. I tak dyskutują o tym skąd wziął się świat i co rządzi światem.
Ponadto dzieci odnajdują się w wybranych zajęciach poza szkolnych - Amelka chodzi na zajęcia taneczne (ze sporą ilością baletu), a Patryk na swoje wyczekane od dawna aikido. Dla nas oznacza to m.in dwa dni w tygodniu zajęte głównie wożeniem towarzystwa z miejsca na miejsce i czekaniem aż któreś dziecko skończy zajęcia. W sumie dobrze, że zajęcia są w tych samych dniach tygodnia, a przy tym w odpowiednim odstępie czasowym.