Dodawanie komentarzy nie gryzie ;)

27 kwietnia 2009

Jak znam życie...

Na działce. Robimy grzanki z serem, dzieci też zażądały i dostały.
T. (do mnie): "chcesz jeszcze?"
Ja: "Nie. jak znam życie to i tak będę zaraz po dzieciach dojadać."
Patryk tonem wygi życiowego: "Ja znam życie..." (mówił to rozparty na moich kolanach, grzejąc nogi o piec i ogólnie w pozycji starego doświadczonego)

16 kwietnia 2009

Mały żolnierzyk ;)

Byliśmy dzisiaj na placyku zabaw. Dzieci nasze sprawne są jak na swój wiek i już przyzwyczajeni jesteśmy do babć i mam wznoszących trwożne okrzyki podziwu nad wyczynami Amelki i Patryka.
Ale dzisiejsza sytuacja rozbroiła mnie zupełnie ;)
A było tak: Patryk szalał po placyku zaczepiany momentami przez starszych chłopców (on zresztą też starsze dzieci uwielbia zaczepiać). Chłopcy mieli około 8-10 lat. I chłopcy postanowili uciec i wymyślili sobie,że jak przejdą przez takie coś co można na to pokonać wisząc na rękach (popularniejsza metoda) lub górą to ich Patryk nie złapie.
A Patryk jak to on wlazł za nimi. W związku z tym znienacka usłyszałam okrzyki grozy brzmiące: "Nie dasz rady!", "Spadniesz!", "Proszę pani czy on może?!".
"Może"- odpowiedziałam i zajęłam się czytaniem (jednym okiem obserwując sytuację).
Po chwili Patryk w połowie przejścia zakrzyknął: "Mamo!", więc podeszłam spokojnie do drabinki, oceniłam sytuację i powiedziałam: "no co? sam wlazłeś to teraz się ratuj. Na przykład zeskocz"
Więc Patryk zawisł na rękach, pobujał chwilę i zeskoczył.
Usłyszałam komentarz chłopca jednego: "Ale... ale jak to??"
Więc już zajęta dalszym czytaniem rzuciłam tylko: "No jak to jak? Normalnie." :)

Po chwili (najwyraźniej chłopcy musieli ochłonąć ;p) słyszałam jak któryś z chłopców woła: "Ty, mały żołnierzyku!", więc zaintrygowana lekko podniosłam głowę i zobaczyłam jak chłopiec wskazując głową na Patryka dodaje: "Ty."
Najwyraźniej zręczność Patryka skojarzyła się chłopcu militarnie ;)

*zdjęcie tej zabawki dla lepszego poglądu dodam wkrótce ;)

Wyobraźnia..

Dzieci (szczególnie te mające dużo swobodnego czasu) maja dobrze rozwiniętą wyobraźnię co zdecydowanie ułatwia im zabawy :)
W związku z powyższym zabawy naszych dzieci czasem zadziwiają pomysłowością ;)

Np. Tu widzimy sprzątanie metoda "na palec" (nazwa oczywiście nadana przez dzieci)


A to są efekty zostawienia podkładek od kubków na stole- to są usta (potem usta jadły płatki do mleka ;p)

Niebanalne zastosowanie dekoracji na szybę- korona :)

A tutaj dzieci postanowiły sprawdzić kto ma ile paluszków u nóg :)
Może mało w tym wyobraźni, ale w sumie taka zabawa by mi do głowy nie przyszła (a w sumie jaka pouczająca :p)

Święta, święta...

Wielkanoc nadeszła i minęła...
Głowy nie mieliśmy wtedy do pisania ;p

Najpierw sprzątaliśmy:
Potem gotowaliśmy, malowaliśmy jaja itp.:



No, i w końcu świętowaliśmy ;) :


Co poniektórzy padli w międzyczasie ;)

Zajączek (vel króliczek) nanosił się chyba za wszystkie czasy ;)

Generalnie było bardzo miło i kolejne święta tez robimy u siebie ;p

12 kwietnia 2009

O Bogu i nie tylko..

Rozmawiam z dziećmi przedświątecznie. O zwyczajach, kościele, Bogu...
Patryk: "On też ma czasem katar, prawda?"
Trzeba Boga uczłowieczyć,by przybliżyć ;)
W kościele zdziwienie wyraził czemu ksiądz ma takie ubranie, chciał zabrać tabliczkę "ofiara na wyposażenie kościoła".. ;p
Obydwoje zamiast klękać siadali na podłodze.

Zasłyszane od chłopczyka (w wieku zbliżonym) w kościele: "Do czego ta miotła?" (o kropidło chodziło).

Rankiem podsłuchałam szeptane rozmowy:
P: "Zobaczymy czy króliczek był"
A: "Nie był, bo nie słyszałam"
A świąteczne śniadanie w dziecięcej wersji to głównie ogórek, czekolada i żelki ;)

5 kwietnia 2009

Rozmówki wiosenne ;)

  • Amelka (w zamyśleniu lekkim): "To niemożliwe,żeby gąsienice rodziły się z jajek... z jajek
    wykluwają się pisklaki"
    Patryk: "Dinozaury tez z jajek się rodzą"
    A: "No, dinozaury może... Ale dzieci człowieka to nie"
    (Inspiracja do rozmowy )

  • Wracamy z wyprawy rowerowej, Amelka mówi,że już się zmęczyła, więc odpowiadam: "Jesteśmy już bliziutko, zobacz". Na co Amelka: "O mój boże, skąd my się tu wzięliśmy?!" ("O mój boże" w jej wykonaniu było właściwie jednym słowem;p)

  • Tomek czytał na głos tekst z basha: "adam: Bo nasz związek z Piotrkiem przechodzi kryzys..."
    Amelka: "Boże, jakie piękne imię! Adam..."
    (ale w formie "Adaś" już jej tak nie zachwyca ;p )

Mama umrze...

Poszliśmy wczoraj z dziećmi na placyk. Później mieliśmy wyjść z psami, więc ja miałem iść po pieski do moich rodziców i przyjść po Agnieszkę i dzieci na placyk, ale Amelka chciała pójść ze mną więc poszliśmy sobie. Okazało się, że Danusia miała dla Amelki spineczkę do włosów z Kubusiem Puchatkiem. Założyłem więc jej tą spineczkę, a jak Amelka się przejrzała w lustrze stwierdziła:
"Mama umrze z zachwytu jak ją zobaczy..."

1 kwietnia 2009

Wysychające kałuże c.d.

Jechaliśmy sobie wczoraj z dziećmi do przedszkola więc postanowiłem podrążyć nieco temat wysychających kałuży. Pytam więc Patryka:
- Patryczku, co się stało z kałużą przy przedszkolu?
- Wysychła.
- Nie mówi się wysychła tylko wyschła.
- Wysychła
- Wyschła
- Wysychła
- Wyschła.
- Tato, przestań mówić wyschła, bo chciałem Ci opowiedzieć o tym że kałuża przy przedszkolu wysychła...

No i jak tu przekonać dziecko że mówi się wyschła?