Dodawanie komentarzy nie gryzie ;)

18 czerwca 2012

Tacy dorośli....

Dzieci nam znienacka dorosły.
Poważny wiek 7 lat przyniósł dużą samodzielność bliźniaków. Nigdy nie byli typami obsługiwanymi przez rodziców powyżej niezbędnego minimum, ale teraz niezbędne minimum bardzo zmalało - sami biegają na mały spacer po okolicy działkowej, wychodzą na plac zabaw w okolicy domu (także z rolkami), wyprowadzają Sabę wraz ze sprzątaniem po niej (pies na stałe u dziadków, a teraz tymczasowo u nas), w razie potrzeby kupią coś w małym sklepie, zrobią sobie kanapki czy grzanki (jak piekarnik jest włączony), zaleją herbatę z należytą ostrożnością...

Przy okazji można zaobserwować efekty dodatkowe, np.:
- Patryk, który potrafi zrobić histerię na widok jakiegoś skaleczenia u siebie, dziś zawrócił po chwili z placu zabaw z informacją "Krew mi z palca leci", przyjął plaster i poleciał dalej.
- Amelka przyszła do domu spłakana, z rozbitym kolanem, po chwili domofonem zadzwonił Patryk, bo nie wiedział gdzie ona jest (a niezakontaktował, że poszła do domu) i się zaniepokoił
- Patryk dzwoni domofonem po pewnym czasie nieobecności, bo zapomniał o której mają wrócić i chciał spytać czy czas nie minął.

Czasem można też usłyszeć różne "kwiatki", takie jak:
- Patryk do Amelki "Trudna do sprzątnięcia była ta kupa" (potem okazało się, że po powrocie do domu od razu się przebrał, bo miał "taką kupową kreskę na spodniach, a na koszulce kropkę" :P )
- Patryk: "Przepraszam mamo, że się przeterminowałem"


Widzę też, że rozszerzenie samodzielności wpływa na "posłuszność" - dzieci puszczone tzw. luzem starają się wrócić na czas, zdają relację z tego co robiły, nie przekraczają wydzielonych granic spaceru (np. wysłane do znajomych kilka działek dalej z pytaniem, idą, pytają i wracają zaraz zdać relację). Nie mają syndromu dzieci, które w końcu urwały się z łańcucha i lecą szalej byle dalej od rodziców (a nawet sami ograniczają teren - bywało, że młody mimo pozwolenia na dalszy spacer szedł tylko kawałeczek).



Ponadto po różnych przejściach, bojach i innych "atrakcjach" kończą szkolne zerówki. Amelkę czeka większa zmiana - inna pani, częściowo nowe towarzystwo w pierwszej klasie. U Patryka pani zostaje ta sama, grupa chyba w większości też (choć miejmy nadzieję, że zmieni się tryb jego nauki - z częściowo indywidualnego, skróconego, na bardziej "standardowe" godziny szkolne).
A za chwilę przed nami wakacje... :D

1 komentarz:

  1. Fajnie :)
    Ale uważajcie, takiemu siedmiolatkowi potrafi jeszcze wszystko strzelić do głowy...

    OdpowiedzUsuń

Jak miło że chcesz skomentować ten wpis :)