Byliśmy dzisiaj na placyku zabaw. Dzieci nasze sprawne są jak na swój wiek i już przyzwyczajeni jesteśmy do babć i mam wznoszących trwożne okrzyki podziwu nad wyczynami Amelki i Patryka.
Ale dzisiejsza sytuacja rozbroiła mnie zupełnie ;)
A było tak: Patryk szalał po placyku zaczepiany momentami przez starszych chłopców (on zresztą też starsze dzieci uwielbia zaczepiać). Chłopcy mieli około 8-10 lat. I chłopcy postanowili uciec i wymyślili sobie,że jak przejdą przez takie coś co można na to pokonać wisząc na rękach (popularniejsza metoda) lub górą to ich Patryk nie złapie.
A Patryk jak to on wlazł za nimi. W związku z tym znienacka usłyszałam okrzyki grozy brzmiące: "Nie dasz rady!", "Spadniesz!", "Proszę pani czy on może?!".
"Może"- odpowiedziałam i zajęłam się czytaniem (jednym okiem obserwując sytuację).
Po chwili Patryk w połowie przejścia zakrzyknął: "Mamo!", więc podeszłam spokojnie do drabinki, oceniłam sytuację i powiedziałam: "no co? sam wlazłeś to teraz się ratuj. Na przykład zeskocz"
Więc Patryk zawisł na rękach, pobujał chwilę i zeskoczył.
Usłyszałam komentarz chłopca jednego: "Ale... ale jak to??"
Więc już zajęta dalszym czytaniem rzuciłam tylko: "No jak to jak? Normalnie." :)
Po chwili (najwyraźniej chłopcy musieli ochłonąć ;p) słyszałam jak któryś z chłopców woła: "Ty, mały żołnierzyku!", więc zaintrygowana lekko podniosłam głowę i zobaczyłam jak chłopiec wskazując głową na Patryka dodaje: "Ty."
Najwyraźniej zręczność Patryka skojarzyła się chłopcu militarnie ;)
*zdjęcie tej zabawki dla lepszego poglądu dodam wkrótce ;)
4 lata temu
Jak tak czytam te opowieści, to puchnę z dumy, jakby to co najmniej moje było ;)
OdpowiedzUsuń